Pierwszy trening na obiektach Antholz podsunął mi myśl: to jest dobry moment żeby zacząć tak wyjeżdżać, nie ma się czego wstydzić, radzą sobie idealnie.
Tak właśnie. Miło było patrzeć na pracę naszych zawodników podczas tego zgrupowania. Wiadomo, że błędy się zdarzały, wciąż trzeba pilnować żeby nie było za szybko, za byle jak itd. Ale czas na pokazywanie się światu nadszedł
Taki żarcik.
Antholz przywitał nas słońcem i nim właśnie pożegnał. Było przepięknie i fantastycznie. Pogoda dopisała w 100% i zdołaliśmy wykonać wszystko co zaplanowaliśmy. Obyło się bez kontuzji i większych urazów. Zaliczyliśmy kilka niezmieszczonych zakrętów, zajęczych skoków w trawę, przegranych zakładów i wiele, ale to wiele zwycięskich treningów, łącznie z pokonaniem stromego zjazdu i ambitnego uphilu.
Byliśmy też na marszobiegach które zapierały dech w piersiach dosłownie i w przenośni.
Tak właśnie. Miło było patrzeć na pracę naszych zawodników podczas tego zgrupowania. Wiadomo, że błędy się zdarzały, wciąż trzeba pilnować żeby nie było za szybko, za byle jak itd. Ale czas na pokazywanie się światu nadszedł

Taki żarcik.
Antholz przywitał nas słońcem i nim właśnie pożegnał. Było przepięknie i fantastycznie. Pogoda dopisała w 100% i zdołaliśmy wykonać wszystko co zaplanowaliśmy. Obyło się bez kontuzji i większych urazów. Zaliczyliśmy kilka niezmieszczonych zakrętów, zajęczych skoków w trawę, przegranych zakładów i wiele, ale to wiele zwycięskich treningów, łącznie z pokonaniem stromego zjazdu i ambitnego uphilu.
Byliśmy też na marszobiegach które zapierały dech w piersiach dosłownie i w przenośni.
Poznaliśmy ukryte talenty kulinarne, dowiedzieliśmy się że warto czasem pomieszać kaszę.
Zrobiliśmy wkręt życia – pozdrawiamy Siwego
Dowiedzieliśmy się że Bartosz wspaniałe umila nam czas śpiewając nawet na szczycie góry.
Spotkaliśmy super sportowców, zrobiliśmy fotki i poprzybijaliśmy piątki.
Sprawdziliśmy obiekt pod Mistrzostwa Świata, nadaje się, można przyjeżdżać!:)
Byliśmy w Wenecji i dzień zleciał jakby go nie było: gondole, lody, niezidentyfikowane walizki, zgubione uliczki, lody z Magnum, most Westchnień, mnóstwo zabytków, pełno wody, szybka kolejka, wspaniałe jedzonko, fajne wpadki „Skąd jesteście? – Z Polski”, przekroczone kolumny na szczęście.
Pierwszy gril w wykonaniu familii Penkała.
Sprawdziliśmy obiekt pod Mistrzostwa Świata, nadaje się, można przyjeżdżać!:)
Byliśmy w Wenecji i dzień zleciał jakby go nie było: gondole, lody, niezidentyfikowane walizki, zgubione uliczki, lody z Magnum, most Westchnień, mnóstwo zabytków, pełno wody, szybka kolejka, wspaniałe jedzonko, fajne wpadki „Skąd jesteście? – Z Polski”, przekroczone kolumny na szczęście.
Pierwszy gril w wykonaniu familii Penkała.
Nadchodzące znikąd burze z gradem
Zimna woda w przepięknym jeziorze.
Krowy w górach, na szczytach, na zboczach, na drogach.
Niezapomniane wrażenia z Tiną przy stole i mnóstwo rzeczy, o których zapomnieliśmy ale macie okazję podpisywać w komentarzach.
Życzylibyśmy sobie więcej takiej pracy.
Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do domów.
Życzylibyśmy sobie więcej takiej pracy.
Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do domów.
Spokojnie wystarczyło kilka dni i jesteśmy jak nówki!
kilka zdjęć, a reszta to top secret:)



























z Dorotką i Arminem

Crazy girl